Znowu w lesie
Pewnie się powtarzam, ale uwielbiam spacerować, a właściwie maszerować po lesie, dlatego jestem w nim praktycznie codziennie, najczęściej towarzyszy mi Luiza. Do lasu chodzę też z Marysią, wtedy jest już raczej spacerek połączony z gonitwą za psem, którego Marysia nie zawsze potrafi utrzymać na smyczy, ale sprawia jej to ogromną frajdę. Gdy tylko Kićka zobaczy, że próbujemy cichaczem czmychnąć, przyłącza się. Robiła to już dawno temu, zanim Marysia pojawiła się na świecie, potem spacerowała idąc koło wózka i tak zostało do dziś tylko, że córka nie potrzebuje już wózka, bo to przecież duża dziewczynka jest. :)
4 lata temu |
I tak próbuję ujarzmić tę grupkę spacerowiczów, Marysia upiera się, że chce prowadzić na smyczy Luizkę - to prowadzi i musi trzymać tempo, Kićka biegnie koło nas, zaczepiając czasem psa albo odwrotnie. Biorę ją co jakiś czas na ręce, by serce odpoczęło, ale potem znowu chce samodzielnie eksplorować leśne zakątki. Wskoczy na drzewo, podbiegnie, pójdzie za krzaczek - nie widać po niej, że to kot z niewydolnością serca, nie ma nawet zadyszki. Nie idziemy daleko, mamy swoją ścieżkę wokół komina. I tak zadowolone dziewczyny wracają do domu, Marysia dumna, że prowadziła Luizę, a zwierzęta uradowane ze spaceru.
Komentarze
Prześlij komentarz