Wieczorem, gdy Marysia już spała, postanowiłam obejrzeć jakiś film. I tak włączyłam kanał filmowy, by przeklikać na kolejne, ale moją uwagę zwrócił film, którego tytuł już kiedyś słyszałam Requiem dla snu. Miał być to seans lekki i przyjemny, ale Requiem dla snu to nie jest relaks przed snem, a mocne, psychologiczne kino z bardzo dynamicznymi scenami. Oto poznajemy czwórkę bohaterów, którzy uciekają w świat złudzeń. Harry- główna postać pragnie pomóc swojej dziewczynie Marion, rozkręcić firmę. Tyrone dzięki bogactwu chce, aby jego matka była z niego dumna. Jest jeszcze mama Harr'ego- Sara, mieszka sama po śmierci męża i to jej rola była wg mnie niesamowita. Nie bez powodu była za nią nominowana do Oskara. Każdy za czymś lub za kimś tęskni, z jakiegoś powodu cierpi, ale gdy nadchodzi pokusa ucieczki od rzeczywistości, jest to droga przez piekło.
Sara wiedzie samotne życie, cierpi po śmierci męża. Jej jedyną rozrywką jest nieustanne oglądanie telewizji. Cały czas się odchudza, by ponownie zmieścić się w czerwoną sukienkę. Sukienka to symbol- przypomina jej o szczęśliwych czasach, gdy była kochana i potrzebna. Harry rzadko ją odwiedza, ale zauważa, że zachowanie matki się zmieniło. Kobieta kilka razy dziennie przyjmuje leki odchudzające, które jak można się domyślać, są psychotropami lub innymi substancjami. Jest tego nieświadoma. Harry przestrzega ją przed uzależnieniem. Sam przecież popadł w szpony nałogu. Tworzy iluzję i opowiada o tym, że prowadzi firmę, że ma wspaniałą dziewczynę- Marion. Jednak tak naprawdę jest dilerem narkotyków, jego wspólnik to Tyrone. Świat filmu wygląda bardzo przytłaczająco. Z biegiem czasu- koszmarnie. Marion, dziewczyna o elektryzującej urodzie, żyje (jak wszyscy) od "działki do działki". Gdy kończą się pieniądze jest w stanie zrobić wszystko, by znowu odpłynąć.
Aronofsky wspaniale przedstawia stany psychiczne Sary, które wywoływane są lekami. Traci ona kontakt z rzeczywistością. Bardzo dynamiczne sceny, światła, kolory. Można odnieść wrażenie, że jesteśmy w głowie Sary. Przed naszymi oczyma rozgrywa się jakiś zły sen, Ma głodowe halucynacje; lodówka skacze i wydaje groźny dźwięk. Kobieta z uporem maniaczki dąży do wystąpienia w telewizyjnym show w swojej czerwonej sukience- to jej 5 minut upragnionej sławy.
Świat wszystkich postaci wymyka się spod kontroli, nie panują nad swoim życiem. Powoli sięgają dna. Film przedstawia problem osób uzależnionych. W tle słyszymy genialną muzykę, która podtrzymuje napięcie i ma w sobie coś złowieszczego. Moją uwagę przykuła scena w metro. Sara "prześladowana" przez swoją lodówkę, ucieka z domu, a następnie jedzie metrem. Scena ta pokazuje wg mnie, jak ludzie reagują na osobę uzależnioną, z problemami psychicznymi. Odsuwają się, wyzywają od wariatów, nasyłają policję. Nikt nie pyta, czy pani potrzebuje pomocy (jest ubrana w sukienkę, trwa zima). Przecież za tą wymęczoną twarzą i pustym spojrzeniem, kryje się człowiek, mający rodzinę, swoje życie, marzenia, który przed czymś ucieka, czegoś pragnie. Nie urodził się przecież narkomanem.
Myślę, że każdy z nas zna osobę, która jest uzależniona; od jedzenia, słodyczy, kofeiny, drugiej osoby, alkoholu, zakupów, leków czy narkotyków. Może właśnie toczy ze sobą walkę, by zawrócić z tej drogi. Drogi, która w najcięższych przypadkach stanowi równię pochyłą na samo dno- więzienie, prostytucja, choroba, kalectwo. Głód narkotykowy wyzwala najgorsze instynkty. Jest to studium ludzkiej autodestrukcji, którą Aronofsky przedstawia z pełnym naturalizmem. Podobno niektóre sceny zostały wycięte.
Harry we śnie widzi Marion na molo. To marzenie o szczęściu, którego nie można już zrealizować. Ale film można odczytać także na innym poziomie- politycznym. Reżyser ukazuje obraz niszczącego i ogłupiającego kapitalizmu, a wiele scen ma wymiar symboliczny, np. scena seksu, w której bierze udział Marion, dookoła zaś mężczyźni skandujący jak kibice bokserom, ukazuje seksualny wyzysk kobiet i zniewolenie.
Wszyscy bohaterowie osiągnęli dno, biorąc różne substancje. Nieważne, co przyjmowali. Każdy może się uzależnić, świadomie lub nie. Tytułowe Requiem ma ukoić, uśpić. To sen śmierci, z którą się igra, tworząc iluzję i pozory. Chwile złudnego szczęścia.
|
zdj. Pixabay |
Komentarze
Prześlij komentarz