Gdy wpada się w codzienną rutynę i wir obowiązków, trudno zmotywować się do tego, by zrobić coś tylko dla siebie. By powiedzieć "stop, nie ma mnie dla nikogo". Zwłaszcza, gdy jest się mamą z dala od rodziny. Nie można podrzucić nikomu dziecka, wskoczyć w auto i odjechać z piskiem opon.:) Zatem, gdy tylko mąż wraca z pracy, wiem, że mam swoje 5 minut. Szykuję się wtedy na spacer po lesie, który to zaniechałam. A bo samej się przestało chcieć, a bo zmęczenie. Moją motywacją są Brutus i Luiza, psy z sąsiedztwa, które podkradam (za uzgodnieniem). :)
Luiza jest żywiołowa i biega jak galopujący koń. Raz tak mnie "skosiła", że myślałam, że wrócę z lasu na kolanach. Brutus ma swoje lata i mały z niego uciekinier, dlatego nie spuszczam go ze smyczy, ale i tak ma radochę. Luiza ma swoje 5 minut bez smyczy. Są to psy łańcuchowe, łagodne i kochane. Cieszę się, że mogą mi towarzyszyć w spacerach po puszczy. Że leśne ścieżki, które razem przemierzamy stają się przedłużeniem ich małego kawałka ziemi przy budzie. Czasem przyprowadzam Brutusa i Luizę do nas na podwórko, by Marysia się z nimi pobawiła. Wtedy ochoczo nalewa psom wody i pyta, czy mam jakieś przysmaki. Zawsze coś się znajdzie. Nawet przysłowiowa kromka chleba z pasztetem, po biegu przez las, jest dla psiaków rarytasem. :)
Tutaj, gdzie obecnie mieszkamy, towarzyszy nam gang pięciu kotów. No czasem sześciu, ponieważ często odwiedza nas Konstanty-kot sąsiada. Natomiast w domu rodzinnym mieszka Łatek, przygarnięty z drogi. Pieszczoch, który chrapie jak traktor. Był jeszcze Misiek, cudowny i uczuciowy. Niestety nagle zachorował i odszedł za Tęczowy Most.. Zawsze, gdy przyjeżdżałam do rodziców, tak się cieszył, że nieomal mnie przewracał. Zwierzyniec mały się zrobił.
|
Luiza |
|
Brutus i Luiza
|
|
Łatek (po lewej) i Misiek |
|
Moje koty. Felicji (na stole po prawej) już z nami nie ma.. |
Komentarze
Prześlij komentarz