Do widzenia, do jutra...
Wołano do niej Tetetka. Pseudonim ten od inicjałów aktorki TT, na wzór Bardotki, wymyślił reżyser Kazimierz Kutz. Przypięto jej łatkę skandalistki okresu PRL, ponieważ nie mieściła się w żadnych ramach i ówczesnych schematach. Kobieta nietuzinkowa, tajemnicza, rozpalająca męskie serca do czerwoności. Aktorowi Lechowi Łotockiemu kojarzyła się z perłą. Poznał ją na planie filmu „Co wiemy o bocianach? " i tak wspominał: „Kiedy słyszę Teresa Tuszyńska, to mam skojarzenie z perłą. Świecącą niesłychanie pięknie i mocno. Intensywnym blaskiem, który jednak przedwcześnie zgasł." Kim była Teresa Tuszyńska i dlaczego umarła w zapomnieniu ?
Dzieciństwo i pierwsze kroki przed obiektywem
Tuszyńska przyszła na świat 5 września 1942 roku w okupowanej przez Niemców Warszawie. Dla rodziców Antoniego i Janiny była oczkiem w głowie i prawdziwym szczęściem. Stracili dwóch chłopców, którzy przedwcześnie zmarli. Przeżył zaś trzeci- Bogdan, w którym potem aktorka miała oparcie. Rodzinie mimo wojny dobrze się powodziło, gdyż ojciec handlował mięsem. Cudem uniknęli śmierci w obozie pracy. Brat Tuszyńskiej wspominał, gdy byli w drodze do obozu zagłady, jakiemuś kolejarzowi udało się wyprowadzić ich matkę z nim oraz siostrą z wagonu. Gdy matka Tetetki chciała mu podziękować po latach, słuch po nim zaginął. Najprawdopodobniej zginął z rąk Niemców. Ojciec trafił do obozu na dwa lata, ale udało się mu powrócić do rodziny. Nie da się ukryć, że Teresa była rozpieszczonym i niesfornym dzieckiem, które wszystko miało. Nie przepadała za nauką, a ze szkoły z internatem odesłano ją do domu, gdyż sprawiała problemy wychowawcze. Przebieg jej edukacji nie jest jasny. Dzięki Bogdanowi wiemy, że w 1957 roku rozpoczęła naukę w Państwowym Liceum Techniki Teatralnej. Dostawali się tu kandydaci z bardzo dobrymi świadectwami, zatem Tetetka potrafiła być zdolną uczennicą.
Ku niezadowoleniu rodziców ich córka była także rozrywkowa, kochała zabawę i taniec. Tuszyńska uwielbiała bywać na różnych potańcówkach. Zabawa w klubie studenckim „Stodoła" była momentem przełomowym w jej życiu, gdyż wypatrzył ją fotoreporter „Expressu Wieczornego"- Andrzej Wiernicki. Przyznał, że tańcząca Teresa olśniła go urodą. Za jego sprawą twarz młodziutkiej dziewczyny poznali czytelnicy wielu pism, takich jak np. „Zwierciadło” czy „Dookoła świata”. Wiernicki nieustająco zauroczony nastolatką przesłał jej zdjęcie też do opiniotwórczego "Przekroju". Ten z kolei ogłosił konkurs „Film szuka młodych aktorek”. Chociaż Tuszyńska nie spełniała wszystkich kryteriów- wygrała. Miała niespełna szesnaście lat i nieukończoną szkołę średnią, z której została usunięta. Jednak jak widać, kluczowe okazały się walory zewnętrzne młodziutkiej Tetetki. Oto rozpoczęła się, można rzec, burzliwa przygoda z aktorstwem i nie tylko..
Rogata dusza modelki i aktorki
Karierę aktorską Tuszyńska rozpoczęła skandalem, o którym rozpisywała się ówczesna prasa. Pierwszą propozycją filmową był „Ostatni strzał”, w którym mimo podpisanej umowy nie wzięła udziału. Młoda debiutantka uciekła z rozpoczętego planu i nie wróciła. Niecodzienna sytuacja, by debiutantka sama rezygnowała ze swej pierwszej roli. Otrzymała jednak kolejną szansę i w 1959 roku zagrała w „Białym niedźwiedziu”. Ponieważ aktorka nie posiadała dyplomu szkoły aktorskiej, rozliczana była jak statystka. Zarabiała bardzo mało, dlatego zaczęła pracować także jako modelka pod skrzydłem tzw. Graboletty- Jadwigi Grabowskiej. Właścicielki „Mody Polskiej” i wpływowej dyrektorki artystycznej. Grabowska pozwalała modelkom, dla odwagi i pewnego kroku, wypić przed wybiegiem kieliszek napoju wyskokowego. Jednak Tuszyńska zaczynała go lubić za bardzo.. Była perłą domu mody. Grabowska ją uwielbiała i przymykała oko na jej spóźnienia, zapomniane terminy. Rogata dusza modelki niestety coraz bardziej dawała o sobie znać. Nie pomogła rozmowa z rodzicami Tuszyńskiej i ostatecznie musiała zwolnić swoją ulubienicę. „Biały niedźwiedź” nie dostał dobrych recenzji, a gra dziewczyny nie przypadła widzom do gustu. Prawdziwą gwiazdą, która rozbłysła stała się dzięki roli w filmie „Do widzenia, do jutra..” w reżyserii Janusza Morgensterna. Zagrała tu obok Zbyszka Cybulskiego, córkę francuskiego konsula, w której zakochuje się główny bohater- Cybulski. Film inspirowany był prawdziwą historią.
O samej Tuszyńskiej mówiono, że mimo braku doświadczenia była prawdziwą profesjonalistką z wyczuciem i intuicją. Urzekła krytyków filmowych swoją świeżością i wdziękiem, czego brakowało w poprzedniej roli. Urzekła także Francuzów, którzy chcieli obsadzić ją w swoim filmie. Do Polski przyjechała nawet agentka na umówione spotkanie z młodą debiutantką. Ta jednak nie pojawiła się na nim. Opijała stale filmowy sukces i brała udział w zakrapianych zabawach. Życie towarzyskie całkowicie ją pochłonęło. Kolejną życiową rolą był film Lenartowicza „Cała naprzód”. Akcja toczyła się w dalekich zakątkach świata, a aktorka miała niełatwe zadanie, bo zagrała aż pięć postaci równolegle. Fabuła opowiada o niezwykłych przygodach marynarza (granego też przez Cybulskiego), który poznaje pięć kobiet podczas swej podróży. Jej uzależnienie od alkoholu i tutaj dało o sobie znać. Na statku organizowała libacje alkoholowe, co było dużym kłopotem dla ekipy i reżysera. Nie mówiło się głośno o jej alkoholizmie, jedynie w filmowym środowisku. Zagrała kolejne role w „Poczmistrzu” oraz w „Kieszonkowcach”. W 1970 roku zagrała matkę zbuntowanego nastolatka w filmie „Kto wierzy w bociany?” Było jeszcze kilka innych ról, ale tym filmem pożegnała się z aktorstwem. Tego samego roku zmarł jej ojciec Antoni, którego bardzo kochała. Przez swoją złą reputację traciła szanse na kolejne role filmowe. Obawiano się problemów i jej ekscesów alkoholowych na planie filmowym. Tuszyńska miała sprawę sądową za uderzenie milicjanta w twarz. Ostatecznie sprawa została umorzona, mimo wydanego wcześniej wyroku. Jej życie zawodowe, jak i prywatne zaczęło burzyć się jak domek z kart. Trzykrotnie była mężatką.
Mężczyźni jej życia w cieniu choroby alkoholowej
Teresa Tuszyńska nie miała szczęścia w miłości. Zjawiskowo piękna i inteligentna przyciągała wielu mężczyzn, zwłaszcza starszych. Z trzema stanęła na ślubnym kobiercu. Na planie filmu „Biały Niedźwiedź” zakochała się w Adamie Pawlikowskim, trzydzieści cztery lata starszym od młodziutkiej dziewczyny. Uwiódł ją, a ona przez wiele lat pragnęła, by ją pokochał. Kochał się w niej sam Cybulski, a pierwszym ważnym mężczyzną jej życia (choć nie mężem) został Tusik Strumiłło. Nie szanował pięknej Teresy i notorycznie zdradzał, wyjeżdżając ostatecznie do Paryża. Należy jednak podkreślić, że i Tuszyńska nie była wzorem wierności. Podobno pierwsze małżeństwo aktorki, było zawarte tylko po to, by dokuczyć Pawlikowskiemu. Wyszła zatem za Jana Zamoyskiego, wywodzącego się z rodu magnackiego. Był bardzo przystojny i rycerski, jednak nie zniósł alkoholizmu żony, która często dzwoniła, by pijaną odbierał z coraz to dziwniejszych miejsc. Po szybkim ślubie i trwającym rok małżeństwie para rozwiodła się w 1962 roku.
Pawlikowski, gdy dowiedział się o ich ślubie, podobno zwymiotował. Wszak to on przedstawił ich sobie. Jeszcze w tym samym roku Tuszyńska ponownie wyszła za mąż. Tym razem wybrankiem serca został Włodzimierz Kozłowski. Pisał dialogi do filmów i związany był z tym środowiskiem. Kazimierz Kutz miał nadzieję, że Tetetka ustatkuje się u boku jego dobrego kolegi, jednak i ten związek skazany był na klęskę. Podczas gdy Kozłowski realizował się zawodowo, jego żona prowadziła imprezowe życie i zapijała nieobecność męża. Podobnie jak Zamoyski robił wszystko, by wydostać ją ze szponów nałogu, ale i tym razem nie udało się. W 1990 roku aktorka wyszła za mąż po raz trzeci za prostego robotnika i kompana od kieliszka- Jana Perzynę. Życie płynęło im na urządzaniu libacji, a sąsiedzi skarżyli się na awantury. Był z nią do końca. Zmarła nagle 19 marca 1997 roku. Została pochowana przez brata, ponieważ męża nie było na to stać. Bogdan pochował trzy lata wcześniej najmłodszą siostrę- Wacławę, która również miała problemy alkoholowe. Kazimierz Kutz po śmierci Tetetki stwierdził gorzko, że zmarnowano jej talent i potencjał. Każdy chciał tylko brać, nie dając nic w zamian. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że Tuszyńska miała w tym swój udział i to niemały..
zdj. pochodzi z książki Iwony Kienzler |
Komentarze
Prześlij komentarz