Historia zatrzymana na pocztówkach
Moda na pocztówki
dawno przeminęła, dlatego dziś mają one wartość sentymentalną. Każda z nich
jest niepowtarzalna i unikalna na swój sposób. Chcę zaprezentować Wam
publikację o mocno lokalnym wydźwięku, a mianowicie zbiór pocztówek,
opublikowany w Powiecie wieleńskim na starych pocztówkach.
Książka ta powstała dzięki udostępnieniu swojej prywatnej kolekcji starych
pocztówek przez Macieja Sosnowskiego. Pan Maciej pocztówki kupował na aukcjach
internetowych, ale też znajdował je podróżując po świecie. W słowie od autora
podkreśla, jak wielką moc miały kiedyś pocztówki, które zatrzymały ówczesny
świat w kadrze. Jest on członkiem Rady Izby Pamięci Ziemi Wieleńskiej. Zbiór
pocztówek to swoista podróż sentymentalna w przeszłość, pokazująca okolice na
przełomie XIX i XX wieku. Możemy zobaczyć jak wyglądały niegdyś miejscowości i
jak wielkie zmiany zaszły.
Zanim rozpoczniemy tę
sentymentalną podróż, po wstępie od autora, przeczytać możemy na temat Wielenia
fragment artykułu z Tygodnika ilustrowanego, wydanego w 1863 roku.
Jest to zarys historyczny przedstawiający dzieje zamku i jego kolejnych
właścicieli. Na początku XVIII wieku zamek należał do Jana Sapiehy, herbu lis.
Przedstawia się go jako dziwaka i okrutnika, którego lokalni mieszkańcy bardzo
się bali. Po jego śmierci zamek odziedziczył syn Piotr, który podjął się budowy
nowego gmachu. Przy pracach wzorował się na zamku w Rydzynie. Jednak i tu
śmierć pokrzyżowała plany. Budowa nie została nigdy zakończona. Następnie pod
koniec XVIII wieku Joanna Sapieżyna sprzedała posiadłość Fryderykowi von
Blankensee. W roku 1855 posiadłość trafiła w ręce hrabiego Schulenberga i była
w posiadaniu tej rodziny do 1945 roku.
Na pocztówkach znajdziemy
m. in. Rosko, Kamiennik, Chełst, Kwiejce, Drawski Młyn, Krzyż Wlkp. i inne. Są
też dwie pocztówki przedstawiające Miały. Poniżej dwie z nich.
Miały |
Miały |
Wracając do fragmentu wspomnianego artykułu. Opowiedziana jest tu pewna historia naocznego świadka, która wydarzyła się na zamku. Wkrótce po wzniesieniu przez Piotra Sapiehę nowego pałacu, choć nie dokończonego, na zamku miejsce miał bal. W kominku tlił się ogień, a goście opowiadali sobie o niejakim Lubrańskim i jego okrucieństwach. Miał on palić domy, rozjeżdżać dzieci końmi. Ludność podobno widywała jego ducha, całego w ogniu. Był to znak, że jego występki nie uszły karze niebios. Nagle z sąsiedniego pokoju dobiegł krzyk, balowiczom ukazała się płonąca postać. Wnet wszyscy zaczęli w przerażeniu uciekać, myśląc, że oto duch samego Lubrańskiego przed nimi stoi. Była to generałowa Dębska- jedna z goszczących na balu, której suknia zapłonęła od kominka. Nie otrzymawszy pomocy od przerażonych współbalowiczów, zginęła w płomieniach.
Bardzo lubię zwiedzać zamki.
Zwiedzałam również kilka na Białorusi oraz Ukrainie. Zamki mnie intrygują,
kiedy w nich jestem, czuję unoszącego się ducha historii. Bardzo chciałabym
zobaczyć wspomniany zamek w Wieleniu, niestety wstęp jest zabroniony. Ilekroć
tamtędy przejeżdżam brama jest zamknięta. Można z daleka zobaczyć fasadę i
okoliczne budynki gospodarcze, ale to stanowczo za mało.
Wieleń |
Wieleń |
Wizany |
Komentarze
Prześlij komentarz